wywiad przeprowadzony z Józefem Jurkiewiczem przez Łukasza Parusa we współpracy z Andrzejem Bernatem i Magdaleną Szeflińską.
Tadeusz „Jur” Jurkiewicz był moim stryjem najmłodszym z rodzeństwa Jurkiewiczów. Dla mnie był postacią bardzo tajemniczą. Pamiętam jak byłem dzieckiem, miałem kilka, może kilkanaście lat i u moich dziadków Marii i Józefa Jurkiewiczów, którzy mieszkali w Zagórowie wisiał portret formatu A4 (mniej więcej był to format A4). My czuliśmy gdzieś tam w swoich umysłach, w swoich sercach, że jest na nim jakaś postać bardzo dla rodziców ważna, ale nie zadawaliśmy pytań. Być może z uwagi na jakąś wrażliwość, czy empatię nie staraliśmy się drążyć tego tematu. Oczywiście z czasem ta świadomość nasza wzrastała i wiedzieliśmy, że był to Powstaniec Warszawski.
W sierpniu 1939 roku moja babcia zabrała Tadeusza, który w Zagórowie skończył szkołę podstawową i był tutaj harcerzem do Warszawy w celu nauki w gimnazjum.

Miał mieszkać u brata babci Eugeniusza Kazimierza Molskiego, który prowadził tam prawdopodobnie sklep i kawiarnię, ale tego nie jestem w stanie potwierdzić i to było przy ulicy Elektoralnej 5 w Warszawie. Oczywiście jadąc do Warszawy z babcią Tadeusz nie wiedział jeszcze, że kiedy rozpocznie się wojna jego plany nauki i pobytu w Warszawie zupełnie się zmienią. Nie wiedział o tym, że naukę właściwie rozpocznie w warunkach edukacji podziemnej. Nie wiedział też, że będąc w szkole w jakimś stopniu wsiąknie w struktury podziemnej Armii Krajowej i nie wiedział również o tym, że po tych kilku latach to znaczy w 1944 roku przystąpi do najważniejszego egzaminu dojrzałości. Był to egzamin z patriotyzmu, w którym będzie musiał stanąć i podjąć właściwy wybór.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że oprócz Tadeusza w powstaniu zginął Eugeniusz Molski, który został pochowany w czasie powstania właśnie przy ulicy Elektoralnej. Później jego grób został przeniesiony w inne miejsce poza Warszawę. Natomiast Tadeusz zginął prawdopodobnie podczas bombardowania Reduty Mokotowskiej, które rozpoczęło się 15 września i trwało do 27 września. Oczywiście nie znaleziono, to znaczy zwłoki zostały odnalezione, ale trudno określić, w jaki sposób zginął, czy podczas bombardowania czy w inny sposób. Wiadomo, że podczas powstania Niemcy stosowali bardzo brutalne metody, czyli na przykład strzelali do rannych powstańców. W jaki sposób to się odbyło w przypadku Tadeusza pozostaje tajemnicą.
Chciałem również zwrócić uwagę, że oprócz tych powstańców, którzy zostali dzisiaj upamiętnieni jak Tadeusz Jurkiewicz, czy Eugeniusz Molski warto pamiętać o tych, którzy tak jak mówi piosenka walczyli o wolność, o honor, o kraj. Warto zwrócić uwagę na tych, którzy pochodzili z Zagórowa, walczyli w powstaniu i przetrwali to powstanie.
Na przykład był to Krzysztof Kobyliński, który już nie żyje. Jego żona prawdopodobnie teraz mieszka w Australii. Była to też Irena Molska, córka Aleksandra Molskiego. Rodzina Molskich uczyła najpierw we Wrąbczynie, później w Bukowym. Społeczność w Bukowym bardzo dobrze zapamiętała państwa Molskich. Później z uwagi na to, że ich dzieci rozpoczęły już naukę w gimnazjum postanowili przeprowadzić się do Warszawy. Mieszkali w Jelonkach w Warszawie i w czasie wojny włączyli się w proces edukacji podziemnej w szkołach, które tak naprawdę nie istniały, bo to były tak zwane komplety, w których uczestniczyło kilkanaście osób.
Warto pamiętać również właśnie o tych, którzy przeżyli i oczywiście czcić pamięć tych, którzy za wolność, za kraj i honor stracili życie w czasie Powstania Warszawskiego. Z relacji mojej mamy, (mama zwróciła uwagę na to, że oczywiście wcześniej nie znała Tadeusza). Natomiast znała jakby tą atmosferę powstania. Atmosferę, którą dało się odczuć w czasie wojny i podkreślała niesamowite zaangażowanie i młodzieńczy zapał do walki, coś, co po prostu nie było w stanie tych młodych ludzi zatrzymać. Oni wierzyli w tą walkę, którą podjęli. Wcześniej my się w ten temat tak nie zagłębialiśmy. Po pierwsze z tego względu, że jako dzieci nie byliśmy jeszcze świadomi tego, czym było powstanie. Relacja dziadków z dziećmi odbywała się jakby na innych płaszczyznach i oczywiście dziadkowie przeżywali to wewnętrznie w swoich sercach. Myśmy również odczuwali, że to jest jakiś dramat, że to jest jakaś trauma, o której po prostu nie można dyskutować normalnie w czasie obiadu. Po prostu czuliśmy, że to nie jest prosty temat do dyskusji. Natomiast wiedzieliśmy, to znaczy ja wiedziałem od moich rodziców, że to była osoba, która zginęła w powstaniu. Ale jako dzieci to wydaje mi się, że my nie byliśmy jeszcze świadomi tego, czym było powstanie.
Taka jeszcze jedna refleksja tego wyjazdu w sierpniu do Warszawy mi się nasunęła.
Oczywiście można się teraz zastanawiać dlaczego w czasie, kiedy wojna wisiała w powietrzu był planowany wyjazd do Warszawy. Po co tam jechać?
Oczywiście tu należy zwrócić uwagę na to, że to jest nasza perspektywa widzenia tego okresu.
W czasie Powstania Warszawskiego, w czasie wojny było zupełnie inaczej. Tamte osoby tę perspektywę wojny i tamtych wydarzeń widziały jakby przez pryzmat I Wojny Światowej. Powstańcy po prostu nie mogli wiedzieć, w jaki sposób będzie się to odbywało i z jaką brutalnością Niemcy będą postępować. A wiemy o tym, że w czasie wojny na początku były rozstrzeliwane osoby cywilne. Mam jeszcze taką jedną uwagę, która dotyczy funkcjonowania Tadeusza w strukturach Armii Krajowej. Z moich informacji uzyskanych od innych osób w rodzinie dowiedziałem się, że prawdopodobnie w lipcu 1944 roku Tadeusz ujawnił rodzinie, że funkcjonuje w tajnej organizacji, która będzie próbowała podjąć wojenny zryw w walce z Niemcami.

Był to pułk Baszta pod dowództwem pułkownika Baszty, którego zalążki zostały ukształtowane pod koniec października 1939 roku (oczywiście wtedy tak się nie nazywał). Z kolei generał Sikorski później przekształcił zalążki oddziałów w kolejny oddział zbrojny i później coraz bardziej te oddziały harcerskie przekształcały się w oddziały Armii Krajowej. Oczywistym jest, że Tadeusz znalazł się w takim miejscu i w takim czasie, że mógł podjąć wybór, że nie będzie w tym brał udziału, że się wycofa i wyjedzie. Tadeusz jednak podjął walkę i funkcjonował w strukturze Podziemnej Armii Krajowej. Oczywiście dla nas wszystkich był osobą niezwykłą, która w tamtym czasie, podjęła się trudnego egzaminu dojrzałości i możemy powiedzieć, że ten egzamin zdała z najwyższą oceną. To był egzamin dojrzałości najwyższej próby! Niewątpliwie Tadeusz jest dla nas wszystkich osobą niezwykłą, o której powinniśmy pamiętać. W jaki sposób zachowywał się podczas Powstania Warszawskiego w czasie II Wojny Światowej? My tego tematu nie rozstrzygaliśmy.
Ja uważam, że my dzisiaj nie powinniśmy tego oceniać z naszej perspektywy…
Ocenianie tych zdarzeń w tej chwili nic nam nie pomoże. Należy pamiętać, że byli to młodzi ludzie, którzy z dużym entuzjazmem i bez wahania podjęli decyzję o uczestnictwie w powstaniu, a do tego wykazali się ogromną wolą walki. Walczyli również o naszą wolność…! Często się mówi że mogli nie przystąpić, ale doceńmy ich wolę walki. Nie poddali się, lecz walczyli bohatersko. Niestety zostały już tylko zdjęcia rodzinne…Jedyne pamiątki. Na przykład jedno z takich zdjęć, które bardzo mnie emocjonuje, to jest ważne zdjęcie dla mnie, gdzie są dziadkowie, a w środku między nimi siedzi Tadeusz i jego pozostałe rodzeństwo. To jest dla mnie bardzo ważne, dlatego że Tadeusz był najmłodszym z rodzeństwa, więc proszę sobie wyobrazić jakim było dramatem, że stracił życie podczas Powstania Warszawskiego i to jako najmłodszy z rodzeństwa. Oprócz tych, którzy zginęli w powstaniu były osoby z Zagórowa, które przetrwały powstanie. Wspomnę jeszcze raz o Krzysztofie Kobylińskim, który nie urodził się w Zagórowie, ale czuł się zagórowianinem. Ja również jak on czuję się zagórowianinem i jest to dla mnie bardzo istotne. Bardzo ważne jest żeby w naszych małych ojczyznach czcić pamięć tych osób, które w czasie wojny uczestniczyły w powstaniu i nie ważne, czy zginęły, czy przetrwały, ale bardzo aktywnie przyczyniły się do tego abyśmy dzisiaj mogli żyć w wolnym kraju .
spisała: Julia Harmacińska, korekta: Joanna Kruczkowska