„Dawno temu w Ameryce…” – wspomnienie o emigrantach z Zagórowa, cz.2

Autorzy: Bogdan Michalski, Henry Senski

english version

Drugą część wspomnień “Dawno temu w Ameryce…” zamierzam poświęcić historii rodziny Jasińskich, jednej z Zagórowskich rodzin, które los rzucił na odległy kontynent. Kiedy zacząłem swoje poszukiwania kilka lat temu, nie miałem zupełnie pojęcia, gdzie mnie one zawiodą. Rzecz wydawała się trywialna: poszukać jakichś zdjęć, dokumentów czy rodzinnych przekazów na ten temat , spisać to w łatwej do zrozumienia formie i ewentualnie pokazać młodszym pokoleniom. Życie jednak nie chodzi prostymi drogami i w miarę zagłębiania się w mgliste zakamarki historii, zacząłem odkrywać fakty, które z jednej strony trochę historie wyjaśniały, z drugiej jednak powodowały o wiele więcej pytań niż odpowiedzi. Ta wyprawa w przeszłość, na początku trochę powierzchowna, z biegiem lat stalą się coraz bardziej fascynująca. Szukając w archiwach i rodzinnych dokumentach zrozumiałem, że przeszłość stała się bliższa teraźniejszości, co kiedyś było mgliste i dalekie, teraz jest prawie na wyciągniecie ręki. Wydarzenia są bardziej dokładne a postacie o wiele bliższe.

Maryanna Michalska, z domu Jasińska, urodziła się w Zagórowie w Lutym 1858 roku. W 1898 roku wyszła za mąż za Feliksa Michalskiego, robotnika młodszego od niej o 17 lat. Maryanna pochodziła ze średniej wielkości jak na tamte czasy  rodziny, miała jedna siostrę i pięciu braci. Najstarszy z rodzeństwa, Leonard, urodzony w 1837 roku w Zagórowie, był ojcem Walentego Jasińskiego, rocznik 1878. Trochę może to nudzące informacje, ale okazały się dość istotne do poszukiwań rodzinnych korzeni. Dwa lata temu nie wiedziałem nic jeszcze ani o rodzeństwie Maryanny ani Feliksa. Kolektywna pamięć mojej rodziny nie sięgała tak daleko. Podparłem się wiec narzędziami współczesnego Sherlocka Holmesa i przy pomocy kilku stron Internetu dedykowanych genealogii, opublikowałem te niewielkie dane jakie posiadałem na temat Maryanny i Feliksa Michalskich, nie mając zresztą wielkich nadziei na jakikolwiek oddźwięk. Jakże jednak się myliłem! Pod koniec 2017 roku otrzymałem krótki e-mail, napisany przez Henry Thomas z Texasu, z którego wynikało, ze w jakiś sposób jesteśmy spokrewnieni.

Po wielokrotnej korespondencji i sprawdzaniu faktów i posiadanych dokumentów, okazało się , że była to prawda. Walenty Jasiński, bratanek mojej prababki Maryanny, wyemigrował do Ameryki i zapoczątkował duża rodzinę, której to potomków jest już kilkuset rozsianych po całych Stanach Zjednoczonych. Henry zgodził się podzielić odrobiną historii swojej rodziny Jasińskich.

Moje tłumaczenie opowieści Henry’ego tutaj:

“…Leonard Jasiński I Konstancja Kałużyńska dorobili się sześciorga dzieci, wszystkie urodzone w Zagorowie w latach 1872 do 1884. Przynajmniej troje wyemigrowało do Ameryki w pierwszej dekadzie XX wieku. Ignacy Jasiński przyjechał jako pierwszy w 1903 roku, później jego siostra Maryanna w 1907. Walenty Jasiński przypłynął w Lipcu 1910 roku do brata Ignacego, który w tym czasie mieszkał już od siedmiu lat w miejscowości McKeesport w stanie Pennsylwania. Walenty przypłynął statkiem s/s Philadelphia z Anglii, gdzie przebywał ze swoja żoną Jadwiga Petrowska.

filadelfia
s/s Philadelphia

Mieszkał w Anglii przez parę lat, gdzie przyjechał z Zagórowa przed 1905 rokiem. Zachowały się dokumenty ze ślubu Walentego i Jadwigi, którzy pobrali się w kościele katolickim parafii Stamford Hill w Londynie 20 lutego 1905 roku i zanim wyemigrowali do Ameryki, urodziło im się w Anglii czworo dzieci. Jadwiga, według niepotwierdzonych dokumentami przekazów rodzinnych, była damą do towarzystwa (lady-in-waiting) królowej Elżbiety, potocznie znanej jako Królowa Matka, matki obecnej królowej Elżbiety II. Jadwiga połączyła się z mężem w Ameryce kilka miesięcy po przybyciu Walentego i osiedlili się w mieście Washington, w stanie Pennsylwania.

mapa
Ręcznie malowana mapa miasteczka Waszyngton w stanie Pennsylwania z 1897 roku

 Po jakimś czasie całe rodzeństwo, Walenty, Ignacy i Maryanna Jasińscy osiedlili się w tej miejscowości, która w tym czasie stała się nowym domem dla wielu emigrantów z Polski. Rodziny, przyjaciele i znajomi, którzy przybyli tu z dalekiego kraju, spędzali wiele czasu w różnych polonijnych organizacjach jak Klub Polski, gdzie wspominali dawne czasy, snuli plany na przyszłość, grali w karty, organizowali różne imprezy, i nawzajem się wspomagali w tych trudnych czasach.

Ciężko tez pracowali w różnych fabrykach, kopalniach, imali się każdej pracy, która mogła przynieść trochę chleba na stół.  Polacy jak również emigranci z innych zakątków świata, nie byli dobrze traktowani. Nie znając języka, wyzyskiwani byli przez miejscowych właścicieli firm, którzy płacili im grosze. Jednak i to, w porównaniu do miejsca, które opuścili, było rajem na ziemi. W tej malej miejscowości, gdzie Walenty Jasiński się osiedlił wraz ze swoim bratem i siostra, było kilka fabryk, gdzie większość zamieszkałych tam Polaków pracowała od świtu do nocy. Jedna z nich była Hazel-Atlas Glass Company, która  była największą fabryką produktów szklanych na świecie i była jedna z niewielu, które w tych latach były zarejestrowane na światowej giełdzie i które płaciły dywidendy swoim pracownikom w czasie głębokiej depresji w latach 1929 do 1939.  Sukces tej fabryki w czasie tych trudnych lat był w wielkiej części zasługą tych wszystkich emigrantów, którzy opuścili swój własny kraj i szukali lepszego życia na obczyźnie.

Fabryka Hazel-Atlas
Fabryka Hazel-Atlas, zdjęcie prawdopodobnie z lat 40-ych XX wieku

Wyroby szklane, takie jak szklanki, talerze, miski, wazy i inne, produkowane przez Hazel-Atlas są do dziś dnia doceniane przez kolekcjonerów na całym świecie.  Walenty Jasiński pracował w tej fabryce przez wiele lat, tak jak później jego dzieci i wnuki. Dużo się zmieniło od tamtych czasów. Hazel-Atlas już nie istnieje, zakończyła produkcje w latach 60-tych XX wieku, budynki zostały zburzone i na tym miejscu dzisiaj nic nie przypomina tamtych czasów. Te części miasta, które jeszcze 100 lat temu były podstawa egzystencji tysięcy emigrantów z Europy, zniknęły bezpowrotnie, popadając najczęściej w ruinę.

Pomimo tych niełatwych warunków i ciągłej walki o zaspokojenie podstawowych życiowych potrzeb, Walenty i jego zona Jadwiga dorobili się 11-sciorga dzieci. Wielu z nich, zakładając swoje własne rodziny, dorabiali się następnych pokoleń Jasińskich. Będąc jednak zdesperowani, aby być jak najszybciej rodowitymi amerykanami, zmienili niestety swoje imiona i nazwiska, od tej pory nazywając się najpierw Jasinsky, potem Jasensky, aby na koniec, aż po dziś dzień, zostać z nazwiskiem Sensky. Potomkowie Walentego I Jadwigi to dziś duża grupa, bo około kilkuset żyjących Senskich w Pennsylwanii, Indiana, New York i Texas. Wielu z nich zostało powołanych do armii amerykańskiej podczas drugiej wojny światowej i walczyło o wyzwolenie Europy, cześć z nich nie zdając sobie sprawy, ze walczą także za kraj, z którego pochodzą ich przodkowie…”

jj
Karta rejestracyjna Walentego Jasińskiego do US Army z roku 1942. Nie jest to karta powołania do armii ale rejestracja pozwalająca na branie udziału w losowaniu, kto do armii zostanie powołany. Ten system dawał równe szanse dla wszystkich potencjalnych żołnierzy. Walenty miał w tym czasie 64 lata, a ponieważ losowania odbywały się w grupach wiekowych, szanse jego na wylosowanie były mizerne. Z tego co wiadomo, na wojnę nie pojechał.

Niestety nie zachowały się żadne zdjęcia Walentego ani Jadwigi. Podczas wielu przeprowadzek jego potomków dokumenty i fotografie zaginęły bezpowrotnie. Ponieważ jednak większa cześć rodziny Jasińskich pozostała w Zagórowie i niewątpliwie mieszka tam wielu jej potomków, może gdzieś tam w starych kufrach naszych czytelników coś jednak zostało? Może jakieś zdjęcie lub stary dokument dotyczący Walentego Jasińskiego, lub jego ciotki Marianny Michalskiej gdzieś się zachował? Może jakieś wspomnienia lub rodzinne przekazy nie zostały zapomniane?

Jeśli jest taka nadzieja, to proszę o kontakt, może wspólnie z czytelnikami będziemy mogli dodać coś jeszcze i uchronić od zapomnienia tak cenna dla nas wszystkich historie….

 

Jedna uwaga do wpisu “„Dawno temu w Ameryce…” – wspomnienie o emigrantach z Zagórowa, cz.2

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s