Już jako dziecko bardzo lubiłem spacerować po zagórowskim cmentarzu. Odwiedzałem groby pradziadków, brata mojego dziadka i jego żony, a z czasem, kiedy kolejno odchodzili, dziadka, babci i wielu innych krewnych i znajomych. Kiedy świadomie zacząłem odwiedzać cmentarz był on jeszcze prawdziwym ogrodem pamięci pełnym starych drzew o dostojnych koronach i leciwych nagrobków porosłych zielonym mchem. W języku szwedzkim cmentarz oznacza słowo kyrkogården,
co w dosłownym tłumaczeniu oznacza ogród kościelny/ogród przykościelny. Ogród, to bardzo dobre określenie, zwłaszcza dla cmentarza w takiej scenerii jaką pamiętam z lat dzieciństwa. W cieniu starych drzew w ciepłe dni można było spokojnie przystanąć nad grobem bliskiej bądź znajomej osoby i powspominać ją mniej lub bardziej czule, a już na pewno można było chwilę odpocząć. Dzisiaj niewiele po niej zostało, cmentarz jest faktycznie cmentarzem i dawna forma tego słowa smętarz bardzo do niego pasuje. To teren prawdziwie martwy – martwi ludzie, martwe pnie powycinanych drzew i atmosfera również martwa. Od zawsze dziwiło mnie, że ludzie potrafią przedłożyć nad piękno starych rozłożystych drzew wątpliwą urodę kiczowatych współczesnych nagrobków. Ale nie o tym…
Kiedy spacerowałem po zagórowskim cmentarzu z czasów mojego dzieciństwa, to już wtedy moją uwagę przykuwał stary grobowiec z pionową ścianą, za którą niewysoko nad ziemią wznoszą się półokrągłe podłużne sklepienia krypt grobowych. Grobowiec okolony jest żeliwnym kutym ogrodzeniem z furtką na wprost zamieszczonej na grobowcu tablicy z inskrypcją, a nad nim górowały obecnie wycięte rozłożyste klony i lipy. Przeszedłszy przez furtkę można podejść bliżej tablicy w kolorze pastelowego błękitu, dzisiaj już wypłowiałym od słońca, ale niegdyś w cieniu wyraźnie widocznym.
Na tablicy widnieje herb Ostoja, a pod nim informacja, iż w grobowcu tym spoczywa Xawery Chełmski zmarły w roku 1844. Magia miejsca i imię zapisane przez X, co mnie – wówczas dziecko – dziwiło, przyciągały każdorazowo, kiedy odwiedzałem groby moich bliskich. Tak jest i dziś, jeśli tylko mam okazję, idę wspomnieć Xawerego Chełmskiego – a właściwie to Franciszka Xawerego Ścibor-Chełmskiego oraz jego przodków i potomków. Początkowo zastanawiało mnie kim był ów Xawery, skąd pochodził i gdzie mieszkał. Z czasem, kiedy w internecie uwalniano coraz więcej źródeł, pojawiało się wiele informacji o charakterze historyczno-krajoznawczym możliwe stało się wreszcie udzielenie odpowiedzi kim był Xawery Chełmski i jaki ma związek z pałacem położonym w przepięknym, choć zapuszczonym parku w Łukomiu. Sam pałac też zapewne dla wielu, nawet mieszkańców wsi, stanowi zagadkę i na pewno wielu zastanawia się kiedy powstał i kto w nim mieszkał. A oto skrócona historia pałacu (nie skupiam się tu bowiem na historii Łukomia, jako takiej, ani na historii sprzed czasów rodziny Chełmskich) i odpowiedź na nurtujące mnie pytania.
Najpewniej pierwszym z Chełmskich w Łukomiu był Jędrzej Ścibor-Chełmski z Chełmu i Woli herbu Ostoja. Jak pisał dawny znakomity heraldyk Kasper Niesiecki – Jędrzej był podstolim sandomierskim, synem łowczego Krakowskiego, a i chorążym sandomierskim, pułkownikiem hetmana Jabłonowskiego. Podobno pierwszych sukcesów rycerskich dokonywał pod dowództwem Jerzego Lubomierskiego marszałka i hetmana, a było to w bitwach ze Szwedami i Kozakami pod Cudnowem, Chocimiem, Żurawnem, Wiedniem, Strygoniem. Jak pisze Niesiecki, Jędrzej znaczne zasługi zdobył też w bitwie pod Nieborem z Tatarami, z których wielu wziął do niewoli, a następnie wykorzystał do budowy swojego pałacu właśnie w Łukomiu. Bo to on, a nie kto inny jest uznawany za budowniczego łukomskiego pałacu, który na kilka stuleci stał się domem tej linii Ściborowiców. Jędrzej wybudował pałac prawdopodobnie w drugiej połowie XVII wieku. Przez lata na pewno był przebudowywany do obecnej postaci, którą znamionują skromne cechy klasycystyczne. Pałac okalał niegdyś 10-hektarowy park, obecnie znacznie zmniejszony. W parku można znaleźć stare drzewa i krzewy. Wśród nich znajdują się w większości drzewa liściaste. Od południowej strony parku można ujrzeć aleję grabową (pomnik przyrody), która składa się z ok. 130 drzew, a jej długość wynosi ponad 300 m. Kilka ze starych drzew to pomniki przyrody. Mniej więcej przez środkową część parku płynie wąska rzeczka Bartosz, nad którą przerzucony jest mostek, a niektóre jego elementy leżą od lat w nurcie. Dziś oprócz pustego i zabitego na głucho pałacu straszy w niedalekiej od niego odległości ruina jednego z zabudowań gospodarczych, wewnątrz piętrzą się śmieci, a tuż obok na zewnątrz latem 2019 roku leżał sobie spokojnie całkiem martwy lis.
Jędrzej, jak na XVII-wiecznego szlachcica przystało, był aktywnym wojem i choć nie jest znana dokładna data urodzenia, to przyjmuje się, że kiedy zmarł w roku 1697 miał wówczas około czterdziestu kilku lat. Zanim jednak zszedł z tego świata, kiedy doszedł do lat tzw. sprawnych, pojął za żonę pannę Małgorzatę Bieganowską. Z okazji wesela tej pary, jeden z ówczesnych twórców, Aleksander Magnuszewski ułożył utwór wierszowany, który można znaleźć w pracy Jakuba Lichańskiego pod linkiem podanym w przypisach na końcu artykułu [1]. Zapewniam, że warto tam zajrzeć.
Z małżeństwa z Marianną Bieganowską herbu Grzymała, starościanką mostowską, miał Jędrzej przynajmniej czworo dzieci; córki Annę i Teresę, oraz synów Franciszka i Józefa. To ostatni z gromadki dzieci Jędrzeja, urodzony ok. 1690 roku Józef Ścibor-Chełmski stał się dziedzicem Łukomia. Prawdopodobnie w roku 1720 pojął za żonę Helenę Zielonacką, z którą spłodził troje dzieci; córkę Katarzynę i synów, Heliodora, kanonika poznańskiego i Stanisława, kolejnego dziedzica Łukomia.
I wraz ze Stanisławem rozpoczyna się historia Xawerego, lokatora grobowca na cmentarzu w Zagórowie. Bowiem urodzony ok. 1730 roku Stanisław Ścibor-Chełmski ożenił się z panną Dorotą Skórzewską herbu Drogosław i to tej parze w roku 1779 urodził się syn Franciszek Xawery, późniejszy właściciel pałacu w Łukomiu. Jeszcze do niedawna dla wielu był tylko imieniem i nazwiskiem z tablicy nagrobnej, która oprócz herbu niewiele zdradzała o spoczywającym w grobowcu człowieku. Nie było wiadomo skąd był, czy się ożenił, czy miał jakieś potomstwo. Otóż – jak to częstą przypadłością człowieka bywa – miał i on potomstwo. Za żonę wziął sobie Małgorzatę Magdalenę Mielęcką herbu Ciołek, która w roku 1807 urodziła Franciszkowi Xaweremu syna Stanisława Józefa. Xawery nie próżnował w życiu i oprócz zarządzania rodowymi dobrami w Łukomiu parał się wieloma innymi zajęciami, nie stroniąc od pracy społecznej. Był radcą Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, ale również sędzią pokoju powiatu pyzdrskiego. To właśnie jego postać, a dokładniej, to jego grób zainspirował mnie do poszukiwania informacji o rodzinie Ścibor-Chełmskich herbu Ostoja. Zacząłem zastanawiać się czy w grobowcu spoczywa wyłącznie Xawery, co stało się z jego potomkami, czy jeszcze jacyś żyją. Czas pokazał, że i na te pytania udało się znaleźć odpowiedź.
Syn Xawerego, Stanisław Józef Ścibor-Chełmski, jak już wspomniałem, urodził się w 1807 roku, dokładnie 14 kwietnia w Pietrzykowie w powiecie pyzdrskim, żoną jego była Marianna Katarzyna Cielecka h. Zaremba. Kiedy w roku 1844 zmarł Xawery, to zapewne na jedynego syna spadł obowiązek pochówku ojca, czego, jak wiemy, tenże dokonał, a na miejsce spoczynku wybrany został właśnie Zagórów. Nadal nie mamy pewności, kiedy sam grobowiec został wybudowany i czy pochówki odbywały się tam, zanim spoczął w grobowej krypcie Xawery. Stanisław Józef ( jak można mniemać trochę awansem i za wstawiennictwem ojca zapewne ) przez lata pełnił funkcję prezesa Dyrekcji Szczegółowej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Zmarł dnia 10 stycznia 1877 roku w Kaliszu. Pozostawił po sobie dwoje dzieci: Władysława Xawerego urodzonego 16 kwietnia 1834 roku w Myszakowie, a zmarłego 15 maja 1888 roku w Łukomiu i pochowanego obok swego dziadka, we wspomnianym już grobowcu na zagórowskim cmentarzu, jak również córkę Melanię Balbinę urodzoną w roku 31 marca 1833 roku również w Myszakowie i podobnie, jak brat, po śmierci ( która nastąpiła 22 marca 1892 roku ) pochowana została w zagórowskim grobowcu. Władysław Xawery z Bronisławą Tokarską herbu Lewart miał dwóch synów; Jana i Zygmunta, o których dalszych losach niewiele mi jest wiadome. Ze źródeł wynika, iż Władysław Xawery i Melania wespół dzierżyli dobra łukomskie i zamieszkiwali pałac w Łukomiu. Melania Balbina ze Ścibor-Chełmskich wyszła za mąż za Romualda Karola Augustyna Podczaskiego herbu Rola. Państwo Podczascy mieli czworo dzieci: Włodzimierza Jakuba Stanisława ur. 1856 roku, Zofię Marię Idalię ur. 1858 r., Józefa Fryderyka Stefana ur. 1862 i Romualda ur. w 1870 r. Stan obecny mojej wiedzy jest taki, iż Melania Balbina Podczaska ze Ścibor-Chełmskich była ostatnią z rodziny Chełmskich właścicielką Łukomia. Jeśli jednak ktoś posiadałby więcej informacji w tym temacie, to wdzięczny będę, jeśli podzieli się nimi ze mną.
Czas przyniósł odpowiedź ( choć nie mam pewności, czy wyczerpała ona temat ) że w grobowcu nie spoczywa wyłącznie radca i sędzia Xawery. Wiemy już, że na pewno spoczęły obok niego jego wnuki: Władysław Xawery i Melania Balbina. Kiedy teraz staniemy przy grobowcu Chełmskich, skąpanym w pełnym słońcu i spojrzymy na wyryty na blaknącej tablicy herb Ostoja możemy szepnąć cichą modlitwę za tych troje przedstawicieli starożytnego rodu Ściborów wspominając ich pełne imiona: Franciszek Xawery, Władysław Xawery, Melania Balbina.
Zagórowski cmentarz, jak niemal każdy jeden, pełen jest historii mniej lub bardziej odkrytej. Warto przystanąć chwilę nad grobami z czasów minionych i podumać nad życiem tych, którzy byli tutaj przed Nami i tworzyli miejsca, w których dzisiaj żyjemy.
Przypisy:
Jedna uwaga do wpisu “Potomkowie Ścibora. Rodzina Ścibor-Chełmskich herbu Ostoja z Łukomia”