Amerykańsko- Polinezyjski Zagórowiak

Kiedy zacząłem poszukiwać śladów mojego pradziadka Feliksa Michalskiego parę miesięcy temu, nigdy bym nie przypuszczał, gdzie mnie te poszukiwania doprowadza. W kilku poprzednich odcinkach tej historii dotarłem do Ameryki, gdzie z ogólnych dywagacji na temat emigrantów z Polski, płynących w trudnych warunkach pod pokładem statków pasażerskich do Nowego Jorku, zacząłem odnajdywać wiele śladów mieszkańców Zagórowa… z wyjątkiem tego, którego najbardziej szukałem. Feliks jakby zapadł się pod ziemię , za to niespodziewanie pojawił się Kazimierz Fiwek, Zagórowiak który osiedlił się w South Bend, Indiana, I wiele odkrytych faktów I wydarzeń z nim związanych pozwoliło mi opisać krótką historię jego życia na emigracji. Będąc już ciałem i duchem w Ameryce, udało mi się odnaleźć potomków rodziny Jasińskich, z których się wywodziła moja prababcia Marjanna, do dziś dnia odpoczywająca w mogile na cmentarzu zagórowskim.

To własnie Henry Thomas, mieszkaniec Teksasu, objawił się któregoś dnia pukając do mojego wirtualnego portalu z wiadomością, że jest moim dalekim kuzynem z rodziny Sensky (Jasinski), potomkiem brata mojej prababci, który wyemigrował do Ameryki na początku XX wieku.  Zupełnym tez przypadkiem, z pomocą kilku przyjaciół rozsianych po całym świecie, trafiłem na ślad brata mojego pradziadka, Tomasza Michalskiego, którego historie i losy opisałem w ostatnim odcinku historii o ciągle zaginionym Feliksie.

Rozmawiając niedawno z Henrym  trochę złorzeczyłem, ze ciągle nie mogę odnaleźć żadnej informacji o Feliksie, na to on podzielił się ze mną ciekawym spostrzeżeniem: Jego zdaniem mianowicie Feliks celowo się ukrywa i robi to dlatego, żebym zanim dotrę  do niego, powyciągał historie wielu innych zagorowskich emigrantów i opisał ich losy. Dlatego było mi dane opisać życie Kazimierza Fiwka, Walentego Sensky czy Tomasza Michalskiego. I rzeczywiście, pewnie miał racje, bo znalazłem następnego potomka zagórowskich mieszkańców, którego życie pognało aż na wyspy Polinezji.

1
Lokalizacja Samoa na kuli ziemskiej

Samoa to grupa kilku wysp na południowym Pacyfiku, które dzielą się na niezależne państwo Samoa, była kolonie Nowej Zelandii i na American Samoa, niezależne terytorium USA. Polinezyjscy tubylcy zamieszkiwali te wyspy od 3000 lat i nadal stanowią ponad 90% populacji w obu terytoriach. American Samoa to siedem wysp I atoli, porośniętych wilgotna tropikalna dżunglą. Największa wyspa to Tutuila, gdzie mieści się stolica terytorium Pago Pago, położona w zatoce stworzonej przez wulkan o wysokości 600 metrów, który dominuje w tle stolicy jako część Rainmaker Mountains.  Podczas II wojny światowej była to duża i bardzo ważna siedziba amerykańskiej marynarki wojennej, liczba amerykańskich żołnierzy była większa niż populacja tubylców, co miało bardzo duży wpływ na lokalna kulturę i zwyczaje. Amerykańska baza wojskowa istnieje po dziś dzień a część żołnierzy amerykańskich osiedliła się na wyspie, głównie z „winy” pięknych polinezyjskich dziewczyn i założyła tam rodziny. Zycie toczy się tu powoli, co jest zrozumiale w gorącym klimacie, odzwierciedlają to tez przepisy drogowe, jako ze maksymalna dopuszczalna prędkość samochodów na jakiejkolwiek drodze w całym kraju to 50 km/h.

 

Tym samym statkiem, który przywiózł do Nowego Jorku Tomasza Michalskiego w 1907 roku, cztery lata wcześniej, 19 maja 1903 roku, przyplynal z Rotterdamu Stanisław Wybieracki, mieszkaniec Zagórowa, urodzony w 1878 roku. Osiedlił się w Plymouth, Pennsylwania w domu swojego przyjaciela z Polski, Antoniego Kubickiego, gdzie tez mieszkalo jeszcze kilku polskich emigrantów. Pracowali razem w lokalnej kopalni węgla, jak setki innych osiedleńców ze wschodniej Europy. Pennsylwania była bardzo atrakcyjna dla polskich górników, w tych okolicach było wiele kopalni, które w tym czasie pracowały pełna para. Polacy byli uważani za bardzo dobrych pracowników, silnych, sprawnych i chętnych do ciężkiej roboty. A praca w każdej kopalni była trudna, zdarzało się wiele wypadków, ale największym wrogiem górników była pylica węglowa, która jest nieuleczalna choroba płuc spowodowana wdychaniem pyłu węglowego. Z tego głownie powodu, górnicy żyli krotko, rzadko osiągając 50 lat. Zapotrzebowanie na węgiel było sezonowe i wielu górników nie miało pracy po kilka miesięcy od wiosny do jesieni. Roczne zarobki górnika w 1903 roku to ok. 520 dolarów, a minimum potrzebne do utrzymania się przy życiu w Pennsylwanii to, jak wyliczyli statystycy, 460 dolarów rocznie. Nic wiec dziwnego, ze aby się utrzymać i odłożyć trochę pieniędzy na przybycie rodziny, Stanisław mieszkał w jednym wynajętym domu z wieloma innymi polskimi górnikami.

Po roku tej ciężkiej pracy, Stanisław uzbierał trochę pieniędzy na podroż dla swojej zony Antoniny i syna, którzy przypłynęli do Nowego Jorku 9 Czerwca 1904 roku. Stanisław i Antonina mieszkali parę lat w Plymouth, a w 1917 roku przenieśli się do Orange Village w powiecie Franklin. Dorobili się w Ameryce następnych dziewięcioro dzieci – dwóch chłopców i siedem córek, wszystkie urodzone pomiędzy 1905 a 1922 rokiem.

Stanisław sprowadził też do Ameryki swoja siostrę, Maryanne, urodzona w Zagórowie w 1893 roku, która dotarła do Nowego Jorku 19 października 1911 roku i długo z bratem i jego rodzina mieszkała. Stanisław zmarł w 1927 roku, miał 49 lat a przyczyną śmierci była pylica węglowa. Jak wielu emigrantów i przed nim i po nim, wyjechał za chlebem aby poprawić swoje życie i rodziny. Ciężko pracował i umarł młodo, ale tak jak i wielu innych, zapewnił lepsze życie swojej żonie, która dożyła słusznego wieku i zmarła w 1973 roku, oraz swoim dzieciom, które już urodzone w USA, miały niewątpliwie łatwiej niż pokolenie ich rodziców.

2
Informacja z Ellis Island o zarejestrowaniu emigranta Stanisława Wybierackiego

 

Historia rodu Wybierackich sięga początków XVII wieku, pierwsze wzmianki można spotkać w kilku kronikach dotyczących Bitwy pod Cecora, gdzie pod hetmanem koronnym Stanisławem Żółkiewskim służył kapelan wojskowy Szymon Wybierek lub Wybierski. Jednak bardziej udokumentowana historia tej rodziny zaczyna się w 1740 roku, kiedy to urodził się w Karminie  koło Pleszewa Ambroży Wybierski. Ożenił się z Julianna z Koszut, powiat Słupca 17 Lutego 1765 roku, urodziło im się sześcioro dzieci a niektóre z nich osiedliły się wraz ze swoimi rodzinami w Zagórowie i okolicach. Rozbiory Polski w 1772 roku, powstania, nędza i brak pracy przetrzebiły te liczne rodziny i zmusiły do emigracji i szukania lepszego życia w innych zakątkach świata. Stanisław Wybieracki wraz z żoną i częścią swojej rodziny wyjechał do Ameryki, część z niewiadomych powodów gdzieś się zawieruszyła i ślad po nich zaginął. Podczas 2 wojny światowej niewielka już grupa rodziny Wybierackich była albo wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec albo zamordowana podczas okupacji. Do dzisiaj zyje w Polsce kilka rodzin Wybierackich, z tych, którzy po wojnie powrócili z robot w Muhlhausen w Niemczech i osiedlili się w Zielonej Górze i Szczecinie.

3

Jeden z synów Stanisława Wybierackiego,  emigranta z Zagórowa, Thomas, który urodził się już w Ameryce w 1910 roku, ożenił się z Hedwika Kondratski 26 Lipca 1933 roku i osiedlił się w West Wyoming w Pennsylwanii. Thomas, tak jak jego ojciec, pracował ciężko w kopalni węgla, i również tak jak jego ojciec, umarł na pylicę  węglowa w młodym wieku lat 53.
Pierwszy syn Tomasza, Raymond, urodził się w 1934 roku w domu przy 608 Sperling Street w West Wyoming, Pennsylwania. W tych czasach kobiety rodziły dzieci w domu, gdzie asystowała często położna, która także wypełniała wszystkie dokumenty noworodka. Kiedy przyszło do wpisania nazwiska, położna zasugerowała, że będzie w przyszłości łatwiej dla nowego polskiego Amerykanina, żeby zmienił nazwisko z trudnego do wypowiedzenia Wybieracki, na łatwiejsze, bardziej angielskie Wyberski. Rodzice nie tylko się zgodzili, ale również zmienili swoje nazwiska. Od 1934 roku więc przestała istnieć rodzina Wybierackich, a powstała Wyberski.

Raymond ożenił się w 1956 roku z Leoną Tomka i pozostał w tym samym małym miasteczku West Wyoming, gdzie doczekał się czworo dzieci – Corine, Ray, Kenneth i Cynthia. Troje z nich żyje do dziś.

4
Tomasz Wybieracki  w latach 1910-1963

 

Wyberski, syn Raymonda to własnie potomek Zagorowiaka, od którego to opowiadanie się zaczęło. Jak zwykle, podczas poszukiwań mojego pradziadka Feliksa, zupełnym przypadkiem natknąłem się na informacje dotyczące emigrantów z Zagórowa, miedzy innymi o rodzinie Wybierackich. Po nitce do kłębka, znalazłem kontakt z Ray Wyberski, który od 25 lat mieszka w American Samoa. Wychował się w Pennsylwanii, gdzie jeszcze jego dziadkowie Thomas i Hedwika płynnie rozmawiali po polsku, jego ojciec Raymond tylko trochę, a Ray polskiego już nie zna, poza kilkoma słowami. Po ukończeniu szkoły średniej, Ray rozpoczął karierę w armii amerykańskiej, która w pewnym momencie zaprowadziła go do bazy wojskowej na tej samotnej wyspie na Pacyfiku. I tu już pozostał do dziś, a winę za to ponosi pewna piękna mieszkanka Samoa, z którą się ożenił i wychował kilkoro dzieci i wnuków. Ray jest bardzo dumny ze swoich polskich korzeni i swoje dzieci i wnuki uważa za polsko-samoanskie. Podczas pisanie tej historii miałem własnie kilka dni temu przyjemność rozmawiać z Rayem i chciałbym tutaj załączyć krotka historie jego życia jego własnymi słowami:

„…Jak wiesz, mój pradziadek, który wyemigrował z Polski, jak również mój dziadek Thomas, pracowali w kopalni węgla w Pennsylwanii. Mój ojciec Raymond nie podążył w ślady poprzedników i zatrudnił się jako mechanik maszyn do szycia, jako ze w tej okolicy byle wiele fabryk obuwia. Z czasem jednak, jak tego typu biznesy podążały za tania siłą roboczą w innych krajach, głównie w Azji, znalazł pracę jako mechanik maszyn w innej fabryce, gdzie również reperował rożne maszyny, nie tylko jako mechanik, ale także elektryk. W tym zawodzie spędził całe swoje życie aż do emerytury. Ja również trochę podobną miałem drogę zawodowa, imałem się rożnych prac i profesji. Moja pierwsza praca w wieku lat 14 to było rozwożenie gazet rano i wieczorem, rok później znalazłem zajęcie jako „specjalista” od wyrobu pizzy w restauracji zwanej Pizza pod Zwycięskim Prosiakiem (Victory Pig Pizza). Jak miałem już lat 16, mój ojciec zabrał mnie do swojej roboty i zaczął szkolić mnie jak reperować maszyny do szycia i różne inne urządzenia produkcyjne. Jako ze mój ojciec imał się tez remontów w domach, przy nim nauczyłem się stolarki i elektryki. W dorosłym już wieku lat 19 zapisałem się do US Army, gdzie służyłem przez 15 lat. W 1992 roku zaniosło mnie aż na American Samoa, gdzie przeszedłem do rezerwy i próbowałem rożnych zajęć, żeby otrzymać siebie i młodRay ą rodzinę. Nie było to łatwe, ale w pewnym momencie postanowiłem otworzyć swój własny biznes reperacji małych silników spalinowych – Ray’s Small Engine Repairs. Reperowaliśmy głownie ogrodowe kosiarki i silniki zaburtowe do lodzi motorowych. Wtedy niespodziewanie przeprowadził się na Samoa mój dowódca z armii, który przeszedł na emeryturę i zlecił mi zbudowanie swojego domu. Po kursach i pomyślnie zdanych egzaminach na stolarza, elektryka i hydraulika zdobyłem odpowiednie licencje i tak powstała moja kompania konstrukcyjna Wyberski i Synowie (Wyberski & Sons Construction). Firma zaczęła dostawać więcej kontraktów, miedzy innymi dostaliśmy duży kontrakt na remont i naprawy w największym centrum handlowym w stolicy Samoa Pago Pago. Wszystko zaczęło iść coraz lepiej i mogliśmy z żoną otworzyć w 1998 roku w tym samym centrum handlowym nasz sklep jubilerski Treasure Island Jewelers, w 2002 następny sklep tej samej nazwy i w 2006 otworzyliśmy boutique z ubraniami zwany The Pink Polka Dot. Mając trzy dobrze prosperujące sklepy, oczywiście nie mogłem więcej się zajmować budowa domów, praca managera i księgowego zabierała cały czas.

To dało nam bardzo dobre życie – wspomina dalej Ray Wyberski – ale żeby nie było za dobrze, w 2009 w Samoa uderzyło tsunami, powodujące wielkie fale wywołane trzęsieniem ziemi pod dnem Pacyfiku. Jeden ze sklepów jubilerskich i boutique z ubraniami były kompletnie zniszczone, jak również nasz dom i dopiero co kupiony samochód. Wyglądało na to, ze wróciliśmy do czasów, jak zaczynaliśmy. Bylem bardzo załamany, szczególnie ze przez wiele miesięcy cala rodzina spała pod namiotem w miejscu gdzie stał poprzednio nasz dom. Przez ten cały czas nie mieliśmy też prądu, wiec możesz sobie wyobrazić jak nam było ciężko – wspomina dalej Ray…Cale szczęście, ze nasz pierwszy sklep jubilerski przetrwał, wiec to był nasz punkt zaczepienia na odbudowanie swego życia. 

7

Dzisiaj mogę z duma powiedzieć, ze jesteśmy jedynym sklepem tego rodzaju na Samoa, który ma autoryzacji takich firm jak Seiko Watches, Revlon Cosmetics czy Hallmark Cards. Jak zauważyłeś, rozszerzyliśmy swoją działalność handlową na kosmetyki i inne produkty, które uzupełniają naszą linię biżuterii.

Niewątpliwie przeszliśmy ciężkie czasy, ale z duma mogę powiedzieć, ze to już jest nasz 20 rok w biznesie. Przetrwaliśmy złe czasy, wielu innych jubilerów, których jak startowaliśmy, było 13 w Pago Pago, nie dało rady ze względu na ekonomie, recesje i konkurencje. W tej chwili nasz sklep z biżuteria jest jedynym, jaki się tutaj na American Samoa zachował. Nawet znany sklep Swiss Jewelers, który funkcjonował przez 30 lat, zamknął niedawno swoje podwoje i to był ostatni z naszych konkurentów… Ray tak zakończył swoja opowieść – Oczywiście moim celem jest aby ten sklep mógł przejść z czasem na moje dzieci i aby mogły żyć z tego biznesu bez martwienia się o przyszłość.

6
 Ray A. Wyberski na zdjęciach

A Feliks? Pewnie jeszcze nie czas na odnalezienie jego śladów. Przed nami parę setek innych emigrantów z Zagórowa, którzy czekają w kolejce ze swoimi niezwykłymi historiami.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s