Wywiad Doroty Woźniak – Rosadowskiej
Prawie dekadę temu powstał pierwszy internetowy blog poświęcony historii Ziemi Zagórowskiej. Publikują tam różni ludzie: mieszkańcy Gminy Zagórów, regionaliści, pasjonaci historii, ci, którzy lubią wskrzeszać niezwykłe historie zwykłych ludzi. – Pytamy, spisujemy, dokumentujemy, odkrywamy. Nie ograniczamy się do suchych faktów, nie jesteśmy ortodoksyjni w naszym podejściu do ciekawej opowieści. Stawiamy na wspomnienia i czar anegdoty – czytamy na stronie.
Stały skład redakcyjny strony „Zagórów – Miejsce z Historią” tworzą obecnie: Katarzyna Połom, Bogdan Michalski, Liliana Komorowska, Damian Kruczkowski i Artur Paprzycki. Od czasu do czasu publikowane są teksty zaprzyjaźnionych autorów. Potrzeba dokumentowania, gromadzenia i prezentowania historii miasteczka towarzyszy im wszystkim od lat. O funkcjonowaniu internetowej strony Zagórowa z Kasią Połom, Bogdanem Michalskim i Arturem Paprzyckim rozmawia Dorota Rosadowska.
Zagórów to rzeczywiście miasteczko z historią… bogatą historią! Jak zrodził się pomysł, zarys stworzenia historycznej strony miasta?
KP: Na sam pomysł założenia strony wpadł Artur Paprzycki, to był 2013 rok….
AP: Na początku miało to być coś w rodzaju wirtualnego muzeum, złożonego głównie z obrazów (fotografii starych i współczesnych) miejsc i zabytków wraz z opisem. Zawsze mnie ciekawiła fotografia, myślałem o tym, żeby digitalizować i udostępniać stare zdjęcia z Zagórowa wraz z komentarzem: kto, co, kiedy i dlaczego.
KP: Ale szybko przekształciło się to w miejsce, gdzie królują obszerniejsze teksty. Mówię o samej stronie zagorowzhistoria.com, bo na naszym profilu na Facebooku staramy się z kolei zamieszczać jak najwięcej zdjęć, również takich przesyłanych przez naszych Czytelników i dawać wszystkim zainteresowanym możliwość wzięcia udziału w dyskusji. A skąd mój udział w przedsięwzięciu? Pasja historyczna, którą zaszczepił we mnie mój nauczyciel, pan Bogdan Grzonkowski sprawiły, że postanowiłam bliżej zająć się dziejami Zagórowa.
BM: Mieszkałem w Kanadzie i parę lat temu zacząłem poszukiwać swoich przodków wywodzących się z Zagórowa. Przypadkowo wtedy trafiłem na tą stronę i nawiązałem kontakt z Katarzyną, która swój entuzjazm zagórowskiej regionalistki we mnie zaszczepiła. No i się zaczęło, od jednego artykułu o Feliksie Michalskim, pradziadku, rozrosło się to do licznych o zagórowskich rodzinach, które wyemigrowały do Ameryki za chlebem i stały się podstawą książki wydanej w 2019 roku.
Jak do tego pomysłu podeszli zagórowianie?
KP: Z reguły entuzjastycznie, wiele osób gratulowało inicjatywy, niektórzy włączyli się do tworzenia materiałów, wielu trzymało kciuki. To było i jest! bardzo motywujące. Świadomość tego, że ktoś czeka na nowe publikacje, że ludzie odnajdują na zdjęciach swoich krewnych (ba, zdarza się, że odnawiają się kontakty rodzinne!), że dowiadują się zupełnie nowych rzeczy o historii miasteczka jest naprawdę super.
AP: Byli oczywiście też tacy, którzy uważali, że to się nie uda. Tymczasem my wciąż działamy!
Stronę tworzą różni ludzie, różnych zawodów, zainteresowań i różnych pasji…. w jaki sposób stworzyliście tak zgrany zespół?
KP: Jesteśmy dość mocno zróżnicowanym zespołem: dwoje bibliotekarzy i działaczy społecznych, była nauczycielka, aktywny biznesmen oraz strażak z fotograficznym zacięciem. Jesteśmy w różnym wieku: jedni wciąż czynni zawodowo, inni cieszący się zasłużoną emeryturą. Mamy czasami odmienne poglądy na wiele kwestii, ale bardzo rzadko zdarza nam się jakaś wewnętrzna utarczka. Ważne, że cel mamy wspólny i do niego dążymy.
AP: Poza tym naprawdę się lubimy i szanujemy wzajemnie.
Na czym bazujecie, tworząc artykuły?
KP: Staramy się korzystać z jak największej liczby źródeł. Współpracujemy z historykami, nauczycielami, regionalistami – amatorami, którym niestraszne są przepastne archiwa i którzy potrafią odszukać w nich niesamowite historie. Korzystamy z literatury tematycznej, starej prasy dostępnej cyfrowo. Np. Bogdan przeczesuje źródła anglojęzyczne, szuka informacji na zagranicznych forach, nawiązuje ciekawe kontakty. Uwielbiamy rozmawiać z ludźmi, zachęcamy do podzielenia się fotografiami, wspomnieniami. Kiedy potwierdzenie jakiejś informacji jest już niemożliwe musimy pokusić się o własną interpretację dokumentu czy wydarzenia, ale wtedy uczciwie zaznaczamy, że jest to tylko i wyłącznie nasz domysł.
BM: Zdarza się też często, że dobór tematów czy postaci jest zupełnie nieplanowany. Szukając kogoś lub jakichś faktów ukrytych głęboko gdzieś w czeluściach historii, znajdujesz coś zupełnie innego, niejednokrotnie o wiele bardziej fascynującego niż ten oryginalny trop. I wtedy rzucasz się w ten nowo odkryty chaos informacyjny i z tego wyłoni się np. postać pewnego gangstera z Chicago, który urodził się w… Zagórowie.
Są to historie zwykłe i niezwykłe, ich bohaterowie jakby znów żyli w cudzysłowie oczywiście. Która historia, która postać jest wam szczególnie bliska, ciekawsza niż inne i dlaczego?
AP: Jasne, że Bogdan Grzonkowski – nauczyciel, człowiek wielu pasji, który umiał przekazać a przede wszystkim zainteresować lokalna historią wielu ludzi. Gdyby wciąż żył to jego wiedza mogłaby trafić do szerszego grona, dzięki publikacjom w internecie. Gdyby nie on “Zagórów – miejsce z historią” raczej by nie powstało. Drugą ciekawą postacią jest Konstanty Lidmanowski – lekarz, wielki społecznik, któremu Zagórów zawdzięcza swój rozwój na początku XX wieku.
KP: Zgodzę się z Arturem – bez tych dwóch panów kiepsko by się w Zagórowie działo! Mnie fascynują zwykli ludzie, ich radości, nadzieje, tragedie. Przepisywałam kiedyś powierzone mi przez Panią Grażynę Harmacińską wspomnienia Jej mamy. Spędziłam nad nimi mnóstwo czasu, a Eugenia z Wysokowskich była ciekawą osobą, podobnie jak historie, które miała do opowiedzenia. Kiedy tak długo pracujesz z czyimiś wspomnieniami, poznajesz opinie tej osoby, jej marzenia, nadzieje, poglądy, to staje się ona tobie naprawdę bliska; przestaje być dwuwymiarową, wyblakłą postacią z minionego świata, a staje przed tobą niemal jako osoba z krwi i kości. Trochę tak, jakbym siedziała z nią przy stole, popijała herbatę i słuchała o tym, jak wspaniale bawiła się przed wybuchem wojny młodzież z ulicy Konińskiej i sąsiedztwa.
Największe przedsięwzięcie, które udało wam się zorganizować to…
KP: Myślę, że sam fakt stworzenia strony i utrzymania zainteresowania czytelników przez tyle czasu (ponad 8 lat) jest już sporym osiągnięciem. Byliśmy pierwsi jako strona internetowa, prezentująca artykuły historyczne z dziejów Zagórowa, a jesteśmy tylko amatorami – nie stała za nami nigdy żadna instytucja wspierająca, a wszystko, cośmy do tej pory zdziałali to zasługa olbrzymiej pasji i świadomości wspólnego celu.
AP: Jakiś czas temu udało się nam własnym sumptem wydać zbiór artykułów Bogdana Michalskiego, poświęconych Zagórowiakom za oceanem – to historie z początków XX wieku i ich kontynuacje. Książka – która z założenia miała stanowić pierwszy tom serii – cieszyła się sporym zainteresowaniem.
Nad czym obecnie pracujecie i jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
KP: Na pewno ukończenie książki o zagórowskich ewangelikach, nad którą pracujemy wspólnie z przedstawicielami innych stowarzyszeń i instytucji kulturalnych oraz osobami prywatnymi. O szczegółach możecie poczytać Państwo na naszej stronie. Po drugie – stała współpraca z Biblioteką Publiczną Miasta i Gminy Zagórów – gdzie czeka całe mnóstwo materiałów archiwalnych do uporządkowania i digitalizacji. I nie tylko!
BM: Trwają bowiem prace nad kolejną książką, tym razem poświęconą zagórowskim wiatrakom. Temat towarzyszy nam w zasadzie od dawna, a dodatkowo zobowiązuje nas fakt, że logo „Zagórów – Miejsce z Historią” jest jeden z tych historycznych młynów wiatrowych! O szczegółach – niebawem.
AP: No i trzecia sprawa – postanowiliśmy zrezygnować z działalności w formie zarejestrowanego stowarzyszenia i powrócić do sprawdzonej formuły sprzed 2019 roku. Dla odbiorców naszej strony nie będzie to w żaden sposób odczuwalne, a my znacznie lepiej czuliśmy się jako grupa nieformalna.
Dziękuję za rozmowę.
żródło: https://www.slupca.pl/aktualnosci/stawiaja-na-wspomnienia-i-czar-anegdoty/